Ogłoszenie

Sempre para vida!

#1 2014-07-27 17:25:47

 Sillin de Marcis

Rąsia / Feniks

Skąd: Poznań/Toruń
Zarejestrowany: 2014-05-27
Posty: 15
Punktów :   

Sztorm - kontunuacja sesji z forum wewnętrznego klanu

"Sztorm" napisane przez Sillin de Marcis (ID: 1079) [cytuj] [skasuj] [przyklej]
*
Żarłoczne fale połykały coraz to większe połacie piasku, sprawiając, że plaża właściwie przestała istnieć. Nawet gdyby było pogodniej, słońce schowało się już za horyzont, więc okolica Draven, maleńkiego portu na południe od stolicy, zatonęła w ciemności, rozpraszanej gdzieniegdzie przez chybotliwe światło syczących w deszczu pochodni.
- O tej porze i w taką pogodę nikt się na wyspy nie dostanie! - stary szyper próbował przekrzyczeć wzmagający się wiatr. - Musi Panienka do rana poczekać, a i tak nie wiadomo czy szkwał przejdzie.-
Sill nasunęła głębiej kaptur brązowego płaszcza i spojrzała na szalejący żywioł spode łba.
- Karczma jest niedaleko, Lini Ogon się nazywa - mężczyzna najwyraźniej był w bardzo pomocnym nastoju. Elfka skinęła tylko głową i ruszyła w mozolną wędrówkę w kierunku wskazanym przez marynarza.
*
Wnętrze Lisiego Ogona może nie było przesadnie eleganckie ani przesadnie czyste, ale posiadało jedną znaczącą zaletę - dach. A na dworze zrobiło się już naprawdę nieprzyjemnie i Sill miała niejakie problemy, żeby przebić się przez szalejący wiatr.
Główna izba, niezbyt duża, ale przytulna, pachniała świeżym chlebem i pieczystym. Stojący za kontuarem staruszek z okazałą, siwą brodą, uśmiechnął się do niej, prezentując pokaźne braki w uzębieniu. Sill weszła i strzepnęła wodę z płaszcza, rozglądając się po wnętrzu...


Lavei de Marcis (ID: 1780) napisał(a)... [cytuj] [skasuj]
3 lipca 2014, 19:37
Draven nie kojarzyło się Lavei z niczym dobrym. Zapyziała dziura śmierdząca rybami, i jak w każdym porcie, było tam zdecydowanie za dużo pijanych w sztok marynarzy. Ale kiedy chodziło o wykonywanie zleceń, zwłaszcza spraw de Marcisa, nie było miejsca na wybrzydzanie. Nawet wtedy gdy za oknem szalała psia pogoda. Gdyby Sill rozejrzała się dokładnie po wnętrzu gospody Lisi Ogon dostrzegłaby przy jednym ze stolików znajomą twarz. Była to Zoe - oddana pokojówka samego Cano de Marcis. Chociaż w pierwszej chwili elfka mogła pomyśleć, że to jedynie złudzenie. Dziewczyna nie miała na sobie fartuszka i wyglądała jak większość gości w tym przybytku - jakby knuła plan kolejnego przemytu towarów, na których wywóz ze stolicy nałożono zbyt duży podatek. W dodatku młodej dziewczynie towarzyszył ktoś jeszcze. Była to czarnowłosa kobieta w skórzanych spodniach z nogawkami wpuszczonymi w cholewy wysokich butów oraz koszuli wsuniętej za pas. Miała przy sobie niewielką torbę podróżną i broń, najpewniej długi sztylet, sądząc po rozmiarach przypiętej do pasa pochwy. Wyraźnie gestykulowała służącej swe niezadowolenie. Gwar gospody sprawiał, że elfka nie usłyszała żadnego ze słów. Czarnowłosa kobieta stała tyłem do Sillin więc nawet gdyby ta widziała wcześniej kuzynkę Cano, teraz nie rozpoznałaby jej. A przynajmniej nie od razu.


Thorvid de Marcis (ID: 232) napisał(a)... [cytuj] [skasuj]
3 lipca 2014, 21:39
Thorvidowi za to Draven jakoś specjalnie nie przeszkadzało - mały port z karczmą i scenerią niewiele różniącą się od doków w Elakce. W karczmie zgraja moczymord, z czego jedna część szukała bitki, a druga zarobku, oczywiście w niekoniecznie legalny sposób. Było też parę osób, które stanowiły tą spokojniejszą mniejszość okolicznego zbiorowiska. Właśnie do tej części należał Thorvid. W zwykłym, skórzanym płaszczu i typowym stroju podróżnym, nie odstawał zbytnio od reszty ludzi, więc i łatwo mógł wtopić się w tłum, by sączyć w spokoju piwo. Nie zwracał zbytniej uwagi na osoby w pobliżu, bardziej skupiając ją na... drzwiach. Tak, drzwiach, bowiem na kogoś czekał i z każdą chwilą niecierpliwił i denerwował się coraz bardziej. Po drugim kuflu piwa uznał, że na razie powinien przystopować, więc resztę czasu oczekiwania zajęło mu na przemian podrzucanie miedzianą monetą, a potem zabawa sztyletem. Wreszcie ujrzał w wejściu ją - Wielką Spóźnialską, która oczywiście nie mogła mu powiedzieć z góry o co chodzi, tylko owijała w bawełnę i załatwiała jakieś spotkania w środku bliżej nieokreślonego zadupia.
Cóż, pozostało mu mieć nadzieję, że elfka zauważy go wśród tych ludzi i nie będzie musiał się przez nikogo przepychać.

Kaarud de Marcis (ID: 756) napisał(a)... [cytuj] [skasuj]
4 lipca 2014, 14:38
No i znów miało być spotkanie w siedzibie rodu. Znów trzeba było tłuc się na wyspy. Znów trzeba było znosić niewygody podróży, wszechobecne zmęczenie. Sobie nawet nie można spokojnie z żoną w domu posiedzieć na dłużej niż parę tygodni. Ych... no ale jak trzeba to trzeba.
- Chodź Amn, to już niedaleko. - Powiedział ubrany w czerń elf, brat Sillin. Kaarud, bo tak mu było na imię, był średniego wzrostu elfem. Jego włosy były czarne za wyjątkiem niewielkiego białego kosmyka. Przez ten cholerny wiatr i deszcz, jego ubiór uległ zmianie. Był teraz ubrany w przemoczony płaszcz, przemoczone spodnie, przemoczone buty i przemoczony płaszcz.
- Sillin! - Krzyknął widząc w oddali wchodzącą do karczmy elfkę, jednak nie usłyszała go... pewnie przez wiatr. Widząc jak wchodzi do budynku westchnął i przyśpieszył kroku, ciągnąc za rękę Amness.


Amness de Marcis (ID: 653) napisał(a)... [cytuj] [skasuj]
4 lipca 2014, 17:26
Amness nie była zwolenniczką zimna. Wprawdzie przeżywała gorsze temperatury, jednak dzisiaj wszystko jej przeszkadzało i ją irytowało. Ubrała się w ulubioną zieloną sukienkę ze złotymi zdobieniami, która - pomimo płaszcza z kapturem - była cała mokra. Trzymała się kurczowo Kaaruda, przeklinając w duchu na złą pogodę. Elfka nie zwróciła nawet uwagi na siostrę męża, której - prawdę mówiąc - nie miała jeszcze okazji spotkać. Słyszała o niej tylko z opowiadań Kaaruda, więc poczuła się trochę lepiej z myślą, że mogłaby ją w końcu poznać. Szkoda tylko, że w takich a nie innych okolicznościach. Na matkę naturę nie ma jednak rady. Kiedy w końcu Amn i Kaarud przekroczyli prób karczmy, ta odetchnęła z ulgą. Zdjęła pospiesznie kaptur i zakaszlała.
-No pięknie, jeszcze brakuje mi przeziębienia do tego wszystkiego. -Mruknęła jakby do siebie i zadrżała z zimna.

Snow de Marcis (ID: 2144) napisał(a)... [cytuj] [skasuj]
4 lipca 2014, 18:13
- I więcej mi się tu nie pojawiaj! - udało się posłyszeć wśród odgłosów morskich fal oraz stukotu kół od wozu. - Grajek chędożony, tfu! - typowej budowy chłop splunął na mokrą ziemię, z której podnosił się w granatowym płaszczu jegomość, w chuście, spod której wystawały platynowego koloru włosy. Wóz z którego przelotnie zerkała niewiasta zamachała nieśmiało mężczyźnie.
- Ej! A gdzie moja lutnia! - Chłop zatrzymał powóz, spojrzał spod zamoczonego, wytartego kapelusza na białowłosego, zaklął pod nosem i poszperawszy chwilę w głębinach wozu, rzucił niezdarnie przyrząd grajka. Instrument zatoczył ładny obrót w powietrzu \'O nie! Rozbije się!\' pomyślał nieznajom, i zaś rzucił się ku ratowaniu najdroższego przedmiotu. Skutecznie. W ostatniej chwili złapał za gryf i odetchnął. Wstał z mokrej ziemi, i otrzepawszy się żadnym skutkiem rozejrzał się. Mrok za bardzo nie pomagał w tej czynności, jednakże wyćwiczone oczy poety szybko przystosowały się do obecnego stanu rzeczy na tyle, iż mógł w spokoju nawigować po uliczkach miasta, bez obawy o zagubienie się.
- Lisi ogon...Lisi ogon...gdzie to jest? - Oglądał co chwilę każdy budynek w odnalezieniu odpowiedniego szyldu. - Może to nie tutaj? - Zastanawiał się. Wystarczyła jednak jeszcze dłuższa chwila wolnego marszu, aby odnaleźć kiwający i skrzypiący na wietrze szyld. - To chyba tu... - Podszedł do drzwi, złapał za starą, podrdzewiałą klamkę i nacisnął ją. Zapach wnętrza izby uderzył go z ogromną siłą – poczuł jak przewierca jego dziurki w nosie i powoli wdycha \'to\' do płuc. Zakaszlał, nieświadomie starając się zwrócić na siebie uwagę osób które już we wnętrzu się znajdowały.


Sibiella de Marcis (ID: 342) napisał(a)... [cytuj] [skasuj]
4 lipca 2014, 19:46
Od kiedy zamieszkała u Mistrza, rzadko opuszczała jego posiadłość. Bo i po co? Wszystko miała pod ręką. Dach nad głową, miejsce do nauki, dostęp do pełnych butelek, o ile Mistrz miał akurat dobry dzień, a ona niczego nie zbroiła. Czegóż więcej chcieć? Oczywiście, bywały momenty, kiedy zostawiał ją samą. Dawał jej książkę do przestudiowania, kazał wykonać jakieś zadanie, bądź po prostu, zachowywać się grzecznie i niczego nie ruszać. Udawał się wtedy na spotkanie ze swoją siostrą bądź żoną. I chodź to dziwnie brzmi, Sibi bywała zazdrosna o inne kobiety w jego życiu. Przecież powinien jej poświęcać czas! Powinien ją uczyć! Sprawić, że będzie taka jak on!
Gdy więc dostała krótki list od Mistrza z informacją, że tego dnia o danej godzinie ma przybyć do karczmy w mieście Draven, nie bardzo miała ochotę ruszać się z posiadłości na bagnach. Nie lubiła podróżować. Wiedziała jednak, że musi to zrobić. Inaczej Mistrz znowu będzie stękał jej nad głową, że sama przecież do niego przyszła i sama chciała się uczyć. A to oznacza, że ma się jego słuchać.
Do karczmy przybyła znacznie wcześniej niż było to zapisane w liście. Znalazła jakieś miejsce przy jednym ze stołów, przy którym już jacyś mężczyźni grali w karty. Dość szybko zaakceptowali nową towarzyszkę, a w zamian za wesołą rozmowę, dostała kufel piwa. Pod tym względem doskonale zapamiętała słowa swojej matki. Jeżeli będziesz udawała zainteresowaną, mężczyzna zrobi dla Ciebie wszystko. Śmiała się więc z ich żartów, nie zważała na ich bliskość i śmierdzące ciała. A nawet udawała, że dobrze się bawi, kiedy próbowali nauczyć ją grać w karty. Najważniejsze dla niej było to, że dostała jeden kufel piwa. A potem drugi. Wiedziała, że za dużo wypić nie może. Bo przy Mistrzu musi być w miarę trzeźwa.
Sibi ubrana była w przydużą koszulę i luźne spodnie. Do tego wysokie buty. Wszystko w ciemnych kolorach. Płaszcz wisiał obok na wieszaku, zaś torba znajdowała się między nogami. Czarne włosy miała rozpuszczone, tak, że grube kosmyki opadały jej na twarz. Jak zwykle, pod zapadniętymi oczami miała sińce, jakby nie spała całą noc. Zaś w wychudzonych palcach dzierżyła kufel piwa, pilnując, żeby nikt jej nie zabrał. Chroniła go jak skarb.
Dość szybko spostrzegła swojego Mistrza, w towarzystwie jakieś kobiety. Czyli jego małżonki. Prychnęła cicho pod nosem. Nie zamierzała na razie podnosić się ze swojego miejsca. Obserwowała Mistrza, zastanawiając się, kto jeszcze pojawi się w karczmie. I o co w tym wszystkim chodzi. Ze smutkiem spostrzegła, że jej kufel zaczyna stawać się coraz lżejszy i lżejszy.


Sillin de Marcis (ID: 1079) napisał(a)... [cytuj] [skasuj]
5 lipca 2014, 00:19
Elfka zdjęła płaszcz, który na szczęście w miarę skutecznie ochronił jej, utrzymany w odcieniach brązu, stój podróżny. Wygodne spodnie, wysokie buty i koszule dużo lepiej nadawały się na trakt niż suknie. Powiodła złotymi oczami po pomieszczeniu, lokalizując znajome twarze.
Zoe nie zwróciła na nią na razie uwagi, zajęta rozmową z jakąś kobietą. Thorvid już też tu był, więc pomachała mu ręką, żeby zwrócić jego uwagę, kiedy drzwi za nią otworzyły się i do środka wszedł nie kto inny jak jej brat. Twarz Sill rozpogodziła się na ten widok.
- Cześć Kaar! - powiedziała, cmokając mężczyznę w policzek. Zerknęła za niego i uśmiechnęła się jeszcze szerzej, od razu domyślając się, kim jest śliczne stworzenie w zieleniach.
- A Ty musisz być Amnes - zwróciła się tym razem do kobiety.


Thorvid de Marcis (ID: 232) napisał(a)... [cytuj] [skasuj]
6 lipca 2014, 15:49
Wreszcie, nareszcie! Thorvid żałował, że nie wiedział która jest godzina, bo mógłby wtedy wypomnieć jej tą godzinę czy dwie, które się spóźniła... a może to on przyszedł o wiele za wcześnie? Cóż, w każdym razie będzie miał pewnie czas na jeszcze jedno piwo, bo na razie tego całego Kaaruda, który również miał przyjść, nie było ani widu, ani słychu. Sill oczywiście odmachał, żeby elfka wiedziała, że on też ją zauważył, a potem zabrał się za rozpracowywanie kolejnego kufla z trunkiem. Niestety nie było mu dane nacieszyć się zbyt długo, bo podczas nieustających obserwacji elfki, dostrzegł jak ta cmoka się z jakimś typkiem, zapewne jej bratem. Już miał podnosić swój najemniczy tyłek z miejsca, coby chociaż podejść i się przedstawić, ale zaraz go olśniło. Jeśli mają do niego jakąś sprawę, to czemu on ma być tym, kto przebija się przez zebranych tu ludzi? Tak więc skoro wszystkie rozterki moralne miał już za sobą, rozsiadł się wygodniej i sączył trunek, rozmyślając między innymi nad tym, po jaką cholerę elfka wybrała akurat to miejsca do spotkań. No i po co był tu potrzebny ten cały Kaarud?
Wreszcie uznał, że nie chce mu się czekać. Zostawił opróżniony do połowy kufel na stole, a sam przecisnął się przez mniej lub bardziej stałych (sądząc po zapachu) bywalców karczmy, by wreszcie dotrzeć do trójki zebranych. Nie był zbyt towarzyskim typem, więc zamiast witać się z szerokim uśmiechem, buziaczkami i całą resztą przyjaznych gestów, ograniczył się tylko do lekkiego kiwnięcia głową na znak powitania.
- A więc Ty jesteś bratem Sillin? Miło poznać - co prawda głos miał wyjątkowo oschły, a mina najemnika raczej dawała do zrozumienia, że niespecjalnie cieszy się z tego spotkania, ale widać było, że Thorvid mówi całkowicie poważnie. Czyżby był to początek wielkiej przyjaźni? Może niekoniecznie, zważywszy na to, że mężczyzna niespecjalnie pałał przyjaźnią do magów.


Kaarud de Marcis (ID: 756) napisał(a)... [cytuj] [skasuj]
7 lipca 2014, 20:50
- Witaj siostra. - Przytulił elfkę do siebie.
- Tak to jest Amness. Amn, to jest Sillin moja siostra. No więc jeśli już wymieniliśmy uprzejmości, to może zasiądźmy do jakiegoś stolika czy coś... Blokujemy drzwi. - Miał już ruszyć, kiedy podszedł do niego wojak, przynajmniej tak mu się wydawało. Przywitał się z Kaarudem. Ten nieco zdziwiony również kiwną łbem i rzekł.
- Mnie również miło... a z kim mam tak właściwie przyjemność? - Spytał się mężczyzny. Czekając na odpowiedź, rzucił okiem po całej sali. Zobaczył swoją uczennicę. Dobrze. Ulżyło mu niezmiernie. Bał się, że się zbuntuje i nie przyjdzie na umówione spotkanie. Oczywiście nie podobało mu się, że siedzi, z jakimiś pijaczkami, ale nie miał sił, żeby prawić jej kazania. Wyszedłby jeszcze na jakiegoś upierdliwego nauczyciela.


Amness de Marcis (ID: 653) napisał(a)... [cytuj] [skasuj]
8 lipca 2014, 14:08
Amn już miała się zabrać za chociaż częściowe osuszenie odzieży i włosów, gdy podeszła do nich elfka, którą widzieli wcześniej. Spojrzała na nią i od razu się szeroko uśmiechnęła. Najwidoczniej jej zły humor minął.
-Miło mi cię poznać, Sillin. -Powiedziała uradowana, przyglądając się jej. Była piękna, choć niezbyt podobna do brata. Ale może tylko jej się tak zdawało.
Właśnie miała się rozejrzeć za pustym stolikiem, gdy podszedł do nich mężczyzna, witając się z jej mężem. Spojrzała na niego zaciekawiona zastanawiając się, kto to może być. Jakby nie patrzeć, do rodu wstąpiła nie dawno i prawie nikogo nie znała. Na to spotkanie w pewnym sensie czekała. Chciała w końcu poznać kogoś nowego, szczególnie, że łączyło ich choćby nazwisko.
Elfka zadrżała. Było jej zimno, gdyż przez wstrętną pogodę była całkiem mokra. Na szczęście jej sukienka nie prześwitywała, chociaż niewątpliwie przylegała do jej ciała. Kiedy to zauważyła, zarumieniła się lekko i okryła równie mokrym płaszczem.
-Chyba.. Muszę się przebrać.. -Mruknęła i skrzywiła się, gdy okropne dreszcze przebiegły przez jej ciało.

Sibiella de Marcis (ID: 342) napisał(a)... [cytuj] [skasuj]
9 lipca 2014, 19:01
No i znowu pojawiła się ta siostrzyczka Mistrza. Sibi miała po dziurki w nosie tej całej elficy. Po za tym… hmmm… troje elfów. Toż to tłum! Nigdy w życiu nie spotkała się aż z taką ilością przedstawicieli tejże rasy, do której nie czuła zbytniej miłości. Wydawali jej się tacy… pedantyczni i pozbawieni wigoru, do bólu wręcz subtelni i wyrafinowani. Mistrz oczywiście należał do innej grupy. W tym momencie, był dla dziewczyny najważniejszą osobą. Dość długo nie mogła się przyzwyczaić do jego bycia elfem. Ale elficy nie lubiła. Dwóch! O! I od razu z pyskiem leciały! Obrzydliwe. Sibi skrzywiła się, dopijając do końca swoje piwo. Bogowie. Będzie musiała spędzić samotnie czas z trójką elfów. Za jakie grzechy?
- Mała, chces jesce piwa? – z tych jakże optymistycznych myśli wyrwał ją głos jednego z pijaczków. Nachylał się nad nią, jakby chciał zerknąć w jej dekolt. I tutaj musiał się niestety zawieść. Sibi nie miała ani dekoltu. Ani piersi. Znaczy, coś tam miała, ale pijaczek chyba szukał czegoś więcej.
- Nie, dziękuję. – odpowiedziała grzecznie, siląc się na uśmiech. Kiedy chciała, potrafiła być naprawdę urocza. – Przepraszam, ale na mnie już pora. – zaczęła powoli podnosić się ze swojego miejsca.
- Tak sypko? – zapytał z nieukrywanym smutkiem.
„Mógłbyś być moim dziadkiem, oblechu.” – pomyślała ze smakiem.
Dziewczyna raz jeszcze posłała mu jeden ze swoich mocno wymuszonych uśmiechów. Zebrała swoją torbę, potem wzięła płaszcz. Swoją drogą, zdążył już nieco przeschnąć. O tyle dobrze. A potem powoli udała się w kierunku elfa i jego… słodkich… towarzyszy. Przy okazji zauważyła, że do grupki podszedł ktoś jeszcze. Nie miała okazji mu się przyjrzeć bo stał do niej tyłem. Sibiella zbliżyła się nieśpiesznie do Mistrza. Lekko drgnęła, jakby próbowała się dworsko ukłonić.
- Witam… - rzuciła słowo w pustą przestrzeń. Ot, co by chociaż stwarzać pozory, że jest nimi wszystkim zainteresowana.

Sillin de Marcis (ID: 1079) napisał(a)... [cytuj] [skasuj]
10 lipca 2014, 14:05
Kaar, jego żona, uczennica i jeszcze Thorvid, o którym prawie zapomniała. Niezła się zebrała menażeria, choć Sill nie spodziewała się spotkać tutaj nikogo z nich. Oprócz Thora, który miał jej towarzyszyć w celu wyjaśnienia tego zamieszania sprzed kilku dni. Sill od dawna nie była w żadnym ze swych domów, więc wiadomość, że coś dzieje się w Jaspisowym Gnieździe mogła jej umknąć. Musiała więc teraz szybko nadrobić zaległości, a w tym celu najlepiej było porozmawiać z Zoe.
- Słuchajcie - odezwała się do stojącej przed nią czwórki. - Usiądźcie sobie, pogadajcie, a ja zaraz do Was dołączę. Dowiem się tylko kilku szczegółów, bo prawdę powiedziawszy nie spodziewałam się, że jest jakiś zjazd rodu. Zaraz wracam i wtedy pogadamy.
Oddaliła się od grupki, żeby jak najszybciej zamienić kilka słów z młodą cyganką, którą dane już jej było poznać w... dość osobliwych okolicznościach. Podeszła do dziewczyny, czekając aż nieznajoma, która jej towarzyszyła skończy mówić.
- Witajcie - rzuciła półgłosem.
Cyganka spojrzała na Sill, a w jej oczach przez chwilę coś zabłysnęło, zupełnie tak, jakby obie z elfką dzieliły jakąś tajemnicę.
- Cześć Sill - odpowiedziała - Miałaś już okazję poznać Lavei?

Thorvid de Marcis (ID: 232) napisał(a)... [cytuj] [skasuj]
15 lipca 2014, 00:16
- Thorvid. Po prostu Thorvid - odparł spokojnie, zerkając na stojącą obok Amness. Elfka. Trzecia istota rasy elfiej... czy ten cały Ród był pełen drzewolubów? I czemu koniecznie musiał przytaszczyć ze sobą żonę, kochankę czy kim tam była ta elfka? Coś mu tu bardzo się nie podobało. Pojawienie się Sibi nie poprawiło jego humoru, nawet jeśli nie dostrzegł u niej szpiczastych uszu. Nawet go nie pocieszyła swoim widokiem, bo była paskudna jak ostatnie nieszczęście! I już miał zapytać o to wszystko swoją niejako towarzyszkę, lecz ta uprzedziła ich... po prostu go zostawiając z tą zgrają. Zgromił ją wzrokiem, ale nic nie powiedział, tylko odwrócił się w stronę zebranych i kiwnął głową na znak, żeby poszli za nimi. Stolika na całe szczęście nikt nie zajął, więc Thorvid zajął swoje miejsce, czekając aż reszta zrobi to samo. Rozmawiać oczywiście nie miał ochoty, koniec końców nawet ich nie znał. I niespecjalnie chciał poznawać. A z Sillin sobie jeszcze pogada... i to na pewno nie będzie nic przyjemnego.

Kaarud de Marcis (ID: 756) napisał(a)... [cytuj] [skasuj]
19 lipca 2014, 21:43
- Miło mi cię poznać Thorvidzie. - Powiedział do mężczyzny i kiwnął głową. Po chwili pojawiła się i Sibella.
- O! Witaj Sib. - Powiedział z lekkim uśmiechem do swej buntowniczej i upartej uczennicy.
- Poznajcie się. Amness to jest Sibella moja uczennica. Sibella to jest Amness moja żona... masz być do niej miła bo jak nie... to wiesz, że wymuszę u ciebie poprawę. - Powiedział całkowicie poważnie. Nie miał ochoty mieć pod sobą dwóch skłóconych kobiet. Nie zniósłby tego psychicznie.
- Chodźcie usiąść. Nałaziłem się dzisiaj i mam dość stania. Po za tym blikujemy wejście jak byśmy byli niespełna rozumu. - Powiedział ze spokojem i ruszył w kierunku stołu spokojnym krokiem. Odprowadził jeszcze siostrę, która zbliżała się do jakiejś cyganki. Skrzywił się tylko i nie komentował. Z jakiejś przyczyny nie ufał cyganom...

Offline

 
Sempre para vida

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.simsowo.pun.pl www.worldjumpstyle.pun.pl www.crazypeopleintercorporate.pun.pl www.szkola-mentalistow.pun.pl www.lotsa.pun.pl